Słuchanie i toasty – sesja 2

Na zdjęciu – Na zakończenie sesji 2. uczestnicy 36. edycji warszawskiej świętują urodziny Tomka Wanowicza.

Podczas drugiej sesji zazwyczaj dzieje się coś niesamowitego. Niby jest  to dopiero drugie spotkanie, a wydawać by się mogło, jakbyśmy się coachowali przynajmniej ostatni rok, dzień w dzień. Niesamowite jak wielki postęp następuje między jedną a drugą sesją studiów. Mimo że każdy z nas popełnia jeszcze sporo błędów, najważniejsza jest motywacja i wielka chęć do dalszej nauki, poznawania nowych narzędzi coachingu i korzystanie z nich podczas kolejnych sesji.

Ludzie w różnym wieku, zawodowo z totalnie innych światów, z różnym doświadczeniem w coachingu, odmiennym temperamentem – pomyślmy – co może nas łączyć? W jaki sposób może między nami zapanować taka szczerość, życzliwość, bezinteresowne zainteresowanie. Ktoś z zewnątrz powiedziałby: To się nie może udać! Otóż to właśnie jest najpiękniejsze, że pomimo tylu różnic potrafimy otworzyć się na siebie, na nowe doświadczenia, na wspólne chwile radości, wspólne wyzwania, a chwilami nawet łzy.

Uczymy się słuchać. To takie wydawałoby się proste – wystarczy słyszeć. A jednak nie! Słuchanie to coś o wiele więcej niż tylko słyszenie. Wymaga skupienia, specyficznej uważności, wzięcia w nawias swoich poglądów i przekonań, wyzbycia się poczucia, że wiem lepiej, że wiem więcej. W jaki sposób można nauczyć się słuchać jak coach? Z książek? Na pewno nie! Tylko robiąc to podczas sesji pod okiem czujnego trenera-coacha i otwierając się na feedback swoich coachees i obserwatorów, którzy także uczą się słuchać jak coach. Tego niestety nie nauczysz się z YouTuba! Studiując  rzemiosło, jakim jest coaching (zanim stanie się sztuką) – relacja z Mistrzem okazuje się kluczowa. (Zupełnie tak samo, jak w coachingu relacja z coachem jest podstawą powodzenia całego procesu). Dlatego właśnie ICF wymaga od nas spotkań z mentorem, a akredytowane szkolenia nie mogą mieć formy e-learningu, lecz żywego uczestnictwa w dziejącym się kreatywnym procesie.

No i właśnie o to chodzi! Podczas drugiej sesji Zawodowych Studiów Coachingu Mukoid dzieje się! Nasze rozmowy stają się już rzeczywistymi sesjami coachingowymi. Już wiemy jak słuchać, jak zadawać mocne, prawdziwie sięgające sedna pytania. Takie, które sprawiają, że klient odkrywa coś, czego wcześniej długo na próżno poszukiwał. Coś, co pozwala mu zrozumieć, na czym polegał jego dylemat. Albo – znależć właściwe rozwiązanie nurtującej go kwestii Albo – działać tak skutecznie, jak nigdy wcześniej.  Albo – … (ilu klientów, tyle może być odpowiedzi).

Oczywiście istnieją książki, które podają ‘gotowe’ coachingowe pytania. Niektóre z nich są nawet dobre. Jednak pytanie bez słuchania drugiej osoby, żadne pytanie nie będzie mocnym pytaniem. A o takie chodzi w coachingu. Tego uczymy się i to trenujemy na tej sesji.

Słuchanie na wielu poziomach, pytania sięgające sedna (nie dna!) oraz komunikacja wprost (a nie przez „ogródki”) – to takie „narzędzia”, które każdy coach nosi w sobie. Od tej sesji stają się one częścią nas samych, wyposażeniem, z którego możemy korzystać nie tylko podczas prowadzonych coachingów, ale w każdej sytuacji – zawodowej i życiowej. Także wznosząc toast! Odkrywamy, jak dobrze sprawdza się  coaching jako sztuka prawdziwej komunikacji. Już wkrótce nawet nie będziemy  umieć  komunikować inaczej 🙂 A przed nami – sesja trzecia!

***

Nasz absolwentka, Monika Paprocka, była autorką szkicu tego wpisu